wtorek, 4 sierpnia 2015

czwartek, 4 czerwca 2015

EPILOG

DWA LATA PÓŹNIEJ


*Maciek*

     Zwykła dziewczyna? Ona nie jest zwykła, ona jest wyjątkowa. Co z tego, że cztery lata młodsza? Co z tego, że przed poznaniem mnie nikt o niej nie słyszał? Co z tego, że jest niedoświadczona w sprawach miłosnych? Moim marzeniem jest nauczenie jej wszystkiego, w czym jestem dobry.
     Ona jest taka niewinna, wrażliwa. Uwielbiam ją przytulać, wspierać, pocieszać. Uwielbiam ją mieć przy sobie, patrzeć, jak się uśmiecha. Jest wtedy taka słodka...
 

*Pati*

     Wychodzę z budynku z dyplomem ukończenia szkoły średniej. Jestem przeszczęśliwa. Zdałam maturę bardzo dobrze, dostałam się na wymarzone studia ekonomiczne w Warszawie, mam przy sobie idealnego chłopaka siatkarza.
     Maciek czeka na mnie na parkingu. Rzucam się mu na szyję, a on robi tak zwanego wiatraka, okręcając się wokół własnej osi.
     - Moja zdolna uczennica - mówi, po czym całuje mnie bardzo delikatnie. - Może spacer?
- Z tobą zawsze, kotku.
     Mijamy drzewa, trzymając się za ręce. W końcu siadamy na ławce, gdzie nie ma żadnych ludzi. Jesteśmy absolutnie sami.
     - Jesteś dla mnie bardzo ważna - zaczyna, a ja wyczuwam w jego głosie lekki stres.
- Ty dla mnie też, skarbie.
- I chciałbym mieć cię przy sobie całe życie.
     Wytrzeszczam oczy, gdy klęka przede mną i wyciąga czerwone pudełeczko z błyszczącym się srebrnym pierścionkiem.
     - Zostaniesz moją żoną? - pyta, a ja czuję, jak mocno bije mi serce.
- Jeny, Maciek, oczywiście, że tak! - rzucam się na niego i całuję go najmocniej jak potrafię.
    Wypowiadając te słowa czuję, że Muzaj jest mężczyzną, z którym pragnę spędzić każdą sekundę swojego życia.

======================================================
No i koniec.... Teraz czas na oficjalne podziękowania. A więc bardzo, bardzo dziękuję dziewczynom, które regularnie lub nieregularnie komentowały rozdziały, osobom, które wchodziły na bloga czasami z różnych powodów, niekoniecznie żeby go czytać ;) Pauli i Julce za to, że były cierpliwe i wysłuchiwały mojej paplaniny i ogólnie wszystkim osobom, które były związane z moją zacną xd twórczością. Mam nadzieję, że czytając moje opowiadanie, nie nudziłyście się :*
Zmieniam nazwę swojego profilu na patyyk jakby co ;)
Jeszcze raz baaaardzo dziękuję za to, że ze mną byliście :********
Trzymajcie się :* Pozdrawiam :3

poniedziałek, 1 czerwca 2015

Rozdział 27

   Następnego dnia po południu wybrałam się na trening Skrzatów, zobaczyć, jak idzie mojemu kochanemu chłopakowi. Na trybunach zauważyłam Olę, więc się do niej dosiadłam. Zapytała, jak było na domówce, więc opowiedziałam jej wczorajszy wieczór. Nie ominęłam wątku z Alanem, który dla dziewczyny Karola okazał się być bardzo ciekawy. Powiedziałam jej, że chłopak cały czas szuka ze mną kontaktu.
     - Może faktycznie się zmienił?
- Wydaje mi się, że ludzie się nie zmieniają. Zapewne jakbym dała mu drugą szansę, to po pewnym czasie znowu by się zaczęło. A teraz mam Maćka i niech zostanie tak, jak jest.
- Wiesz co? Na początku byłam pewna, że wasz związek długo nie wytrzyma.
- Czemu?
- No bo Maciek jest od ciebie cztery lata starszy, a byliście i nadal jesteście w takim wieku, że te cztery lata to przepaść. Ale jeszcze wtedy cię nie znałam.
- A teraz już trochę znasz i co stwierdzasz?
- Że jesteś nieprawdopodobnie dojrzała, jak na niecałe siedemnaście lat.
- To na ile się zachowuję?
- Powiedzmy, że dwadzieścia.
- A wyglądam?
- Na siedemnaście.
     Byłam nieprawdopodobnie dojrzała? Zawsze uważałam, że zachowuję się jak dziecko, a tu niespodzianka. Tylko czy to dobrze, że byłam zbyt dojrzała, jak na swój wiek?
     Trener Falasca zarządził kilkuminutową przerwę. Skorzystałyśmy z Olą i zeszłyśmy na parkiet. Namiętnym całusem przywitałam się z Maćkiem i od razu poczułam, że czerwienię się ze wstydu. Gdy oderwałam się od chłopaka i rozejrzałam dookoła, wszyscy siatkarze patrzyli tylko na nas.
     - Ziomki, nie zawstydzajcie mojej dziewczyny - oznajmił Muzaj.
- Na luzie, Mazi, przecież każdy z nas wie, co to młodzieńcza miłość - odezwał się Mariusz.
     Wszyscy powrócili do swoich spraw, czyli chłopacy do odpoczywania, Ola zajęła się Karolem, a ja Maćkiem, jakkolwiek to brzmi.
     - Alan się odzywał? - zapytał Maciek, zaskakując mnie tym pytaniem.
- Nie, a dlaczego miałby się odzywać?
- Tak tylko pytam. Idziemy po treningu coś zjeść?
- Oczywiście, skarbie - zawiesiłam ręce na szyi siatkarza, a on położył dłonie na moich biodrach.
- Jesteś tylko moja - wyszeptał do mojego ucha niczym Grey do Anastasii.
- A ty tylko mój - odszeptałam i wtuliłam się w klatkę piersiową siatkarza.
     Nasza upojna chwila nie trwała zbyt długo. Gdy na halę wszedł Miguel, trening został wznowiony i razem z Olą musiałam ponownie wejść na trybuny.
     Po godzinie gry chłopaki zakończyli na dzisiaj. Poszli do szatni, a ja z Olą czekałyśmy na nich. Po około piętnastu minutach powinni już wychodzić, jednak tego nie robili. Postanowiłam do nich zapukać. Otworzył mi Facundo bez koszulki. Rozdziawiłam usta i wytrzeszczyłam oczy. Argentyńczyk był właścicielem idealnie umięśnionej klaty. Po chwili jednak wróciłam do rzeczywistości.
     - Możesz powiedzieć Muzajowi i Kłosowi, żeby się pospieszyli?
- Okej - pokazał mi w uśmiechu idealnie białe i proste zęby i zamknął drzwi. Podeszłam do Oli.
- Ciekawa jestem, co oni tam robią - oznajmiła dziewczyna Kłosa.
- Ja wolę sobie tego nie wyobrażać - na samą myśl, co mogliby wyczyniać w tamtej chwili w szatni, na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech.
- Chyba masz rację.
     Po pięciu minutach z szatni wyłonili się czyści siatkarze. Zrozumiałam, dlaczego tak długo Maciek w niej siedział. Miał na sobie koszulę i w ogóle wyglądał (i pachniał!!) niesamowicie. Tak elegancko. Muzaj podszedł do mnie, cmoknął w policzek, po czym złapał za rękę i wyszliśmy z obiektu sportowego. Zapytałam się, gdzie idziemy, a siatkarz odpowiedział, że zabiera mnie do restauracji.
     - To możemy jeszcze zajechać do domu, żebym się przebrała?
- Oczywiście.
     Rodziców nie było. Wyjęłam klucze z torebki i otworzyłam drzwi. Rozebraliśmy się w przedpokoju i od razu poszliśmy na górę. Wyjęłam z szafy granatową, koronkową sukienkę i chciałam pójść do łazienki, żeby ją ubrać, ale atakujący nalegał, żebym przebrała się tutaj, a on się odwróci. Powiedzmy, że się zgodziłam. Zdjęłam siwy sweterek i już miałam wsuwać się w sukienkę, gdy usłyszałam głos chłopaka.
     - Czemu nie nosisz koronkowych staników? Są bardziej seksowne.
- Eeej!!! - krzyknęłam. - Miałeś się nie odwracać!
     Wzięłam sukienkę i rajstopy, zakryłam nimi klatkę piersiową i wyszłam do łazienki. Tam doprowadziłam się do porządku i wróciłam do pokoju. Muzaj siedział na łóżku jak gdyby nigdy nic i przeglądał mój telefon. Naprawdę?
     - Nie ufasz mi? - zapytałam, pakując do torebki rzeczy nazywane przez mężczyzn pierdołami.
- A mam do tego jakieś powody?
- Chyba nie.
- A więc ci ufam.
- To dlaczego przeglądasz mój telefon?
- Nie miałem nic ciekawszego do roboty, bo sobie poszłaś.
- Poszłam sobie, bo mnie oszukałeś - spojrzałam na niego wymownie.
- Nie oszukałem.
- To skąd pytanie: "Czemu nie nosisz koronkowych staników?"?
- Po prostu widziałem.
- No właśnie, więc musiałeś się odwrócić, a przecież obiecywałeś, że się nie odwrócisz.
- Bo się nie odwróciłem.
- Czyli masz oczy z tyłu głowy?
- Nie, za to ty masz lusterko na komodzie.
     Spojrzałam na wymienioną rzecz. "Ale z niego spryciarz" - pomyślałam. W sumie to dotrzymał obietnicy i nie powinnam być na niego zła. Chociaż chyba nie byłam, ale miałam ochotę się z nim troszkę podroczyć.
     Odczekałam chwilkę, aby po chwili rzucić się na niego i zacząć go łaskotać. Niestety nie zdawałam sobie sprawy, na co się piszę. Siatkarz był ode mnie o wiele wyższy, przez co rękę też miał znacznie większą. Jedną dłonią chwycił za moje dwa nadgarstki, a drugą zaczął gilgotać po brzuchu. Masakra! Nie mogłam wytrzymać. Krzyczałam, żeby przestał, ale mnie nie słuchał. Chciał, żebym cierpiała...
     Ta chwila ciągła się i ciągła. Wymachiwałam nogami, ale to nic nie dawało. Teraz już wiedziałam, że nigdy nie zacznę go pierwsza łaskotać.
     W końcu ubłagałam chłopaka, żeby przestał. Gdy wstaliśmy z łóżka zauważyłam, że atakujący ma strasznie pogniecioną koszulę.
     - Dawaj mi tą koszulę.Nie pokażę się z chłopakiem w takiej koszuli w miejscu publicznym, bo mi tylko byś wstyd przyniósł.
- A twoja sukienka?
- A moja sukienka jest z takiego materiału, który się nie gniecie.
     Siatkarz zdjął koszulę, a moim oczom ukazała się idealnie umięśniona klata. Pomyślałam, że mogłabym mu częściej prasować górną część garderoby. Rzucił kawałek materiału na fotel i przyciągnął mnie do siebie.
     - Wiesz, że jesteś najlepszą dziewczyną na świecie? - powiedział, łącząc pytanie ze zdaniem oznajmującym.
- A ty najlepszym chłopakiem?
- Widzisz, tworzymy idealną parą.
- Zdecydowanie się z tobą zgadzam. Kocham cię.
- Ja ciebie mocniej.
     Wskoczyłam na Maćka i oplotłam jego pas nogami. Wplotłam palce w jego brązowe włosy i powoli zaczęliśmy zbliżać do siebie usta.

========================================================
Hej, hej!!! Mam nadzieję, że to wyżej Wam się spodoba xd Liczę na jakieś komentarze pod spodem ;) I jeszcze oficjalne info: JEST TO OSTATNI ROZDZIAŁ OPOWIADANIA!!! Pojawi się jeszcze epilog, ale nie wiem dokładnie kiedy... Mam nadzieję, że zostaniecie ze mną jeszcze przez ten krótki czas ;)
"Czytajcie, komentujcie, po prostu bądźcie..."
Pozdrawiam :3 i do następnego ostatniego :*