sobota, 16 maja 2015

Rozdział 26

     Ubrana w czarną sukienkę lekko przed kolano, w tego samego koloru balerinkach, z granatową torebką w ręce zeszłam na dół. Była osiemnasta trzydzieści. Wyciągnęłam telefon, by zadzwonić do Maćka. Nie odbierał, a za pół godziny mieliśmy zjawić się u Pawła. Chodziłam w kółko, niecierpliwie czekając na sygnał od chłopaka. W końcu usłyszałam pukanie do drzwi. Szybko je otworzyłam i zastygłam. Rozdziawiłam usta ze zdziwienia i zszokowania. Moim oczom ukazał się największy przystojniak na świecie. Miał na sobie jasnoniebieską koszulę rozpiętą pod szyją, ciemnoniebieską marynarkę z brązowymi zakładkami na łokciach, granatowe jeansy i szaro-niebieskie trampki podobne do vansów. W prawej ręce trzymał czarną kurtkę, grzywkę miał lekko postawioną na gumę.
     - Wpuścisz mnie? - zapytał i uśmiechnął się od ucha do ucha.
- Yyyy... Jasne, wchodź.
     Zamknęłam za nim drzwi. Złapał mnie z zaskoczenia za ramiona i wpił w moje usta. Po chwili oboje złapaliśmy oddech.
     - To co, idziemy? - zapytał.
- Jasne.
     Wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do samochodu Maćka. Zapieliśmy pasy i chłopak delikatnie wcisnął pedał gazu. Nie bałam się z nim jeździć, bo wiedziałam, że jest ostrożny i nie naraziłby nas na niebezpieczeństwo. Oparłam głowę o szybę i wsłuchałam się w melodię lecącą z radia. Po około 15 minutach byliśmy na miejscu. Muzaj zatrzymał się przed domem. W mojej głowie krążyła myśl: "Oby mój sen się nie spełnił...". Wysiedliśmy z auta. Maciek je okrążył i złapał za moją rękę, mówiąc, że trochę się boi. Stwierdziłam, że to normalne i spróbowałam go uspokoić. Ja już poznałam jego towarzystwo, to teraz czas na niego.
     Zapukałam do drzwi. Chwilę poczekaliśmy, aż otworzył nam Paweł. Witając się z nim dałam mu buziaka w policzek, a w nagrodę otrzymałam dość groźne spojrzenie siatkarza. "Okej, już tak nie będę" pomyślałam i spuściłam głowę na dół. Kolega z klasy zaprosił nas do środka. Zdjęliśmy kurtki i powiesiliśmy je na wieszakach. Weszliśmy głębiej. Kilka osób już było, między innymi Paula ze swoim nowym chłopakiem, Kacprem, którego jeszcze nie miałam okazji poznać, ale kojarzyłam go z widzenia. Podeszliśmy do nich i przywitaliśmy. Kacper chodził do naszej szkoły i był o rok starszy. Wydawał się bardzo sympatycznym i miłym chłopakiem, idealnym dla Pauli. Zabrał Maćka na męskie pogadanki, a my z Paulą zostałyśmy same.
     - Jak się poznaliście? - zapytałam.
- Szłam wgapiona w telefon, bo do ciebie pisałam i przypadkowo - podkreśliła to słowo i zrobiła palcami cudzysłów zwany króliczkiem - na niego wpadłam. Podobał mi się trochę już wcześniej, no ale się bałam zagadać i w ogóle.
- Więc mówisz, że najlepiej wpaść na chłopaka, żeby się z nim umówić?
- Albo tak jak było w twoim przypadku, płakać w parku na ławce. Teraz oby dwie jesteśmy szczęśliwe i będziemy mogły spotykać się na podwójnych randkach. Co o tym sądzisz?
- Jak chłopacy się dogadają, to czemu nie?
     Po wypowiedzeniu tych słów moja twarz skamieniała. Paweł zaprosił na domówkę Alana, który właśnie zdejmował kurtkę. Nie chciałam z nim gadać, ale chyba było to nieuniknione. Złapałam Paulę szybko za rękę i pociągnęłam do łazienki. Przyjaciółka była zdezorientowana.
     - Kurde, Alan przyszedł - oznajmiłam, w celu wyjaśnienia.
- No i co z tego? Nie masz już z nim nic wspólnego.
- No niby nie, ale jak będzie chciał ze mną gadać, to co mam wtedy zrobić?
- No pogadać z nim. Wysłuchać, co ma do powiedzenia. Wyjaśnicie sobie wszystko raz na zawsze.
- Mam nadzieję, że mnie nie zauważy.
- Pati, przecież wiesz, że to niemożliwe.
- No wiem.
- Dobra, idziemy, bo pewnie chłopacy nas szukają.
- A mi się wydaje, że nawet nie zauważyli, że nas nie ma. Mam nadzieję, że się dogadają.
- Ja też mam taką nadzieję. Bo przecież będą na siebie tak po części skazani.
- No niestety.
     Wyszłyśmy z łazienki. Z wieży akurat pobrzmiewała spokojna piosenka, idealna do wolnego. Po chwili znaleźli się przy nas Maciek z Kacprem, prosząc do tańca. Owinęłam rękoma szyję Muzaja, a on objął mnie w pasie. Przyłożyłam głowę do miejsca nad piersią chłopaka. Czułam się niesamowicie. Siatkarz oznajmił, że poznał już wszystkich chłopaków. Zapytałam, jak na niego zareagowali i atakujący powiedział, że wydali mu się spoko. To dobrze.
     Praktycznie przez całą godzinę tańczyłam z Maćkiem bez przerwy. Oczywiście zmęczyłam się bardziej od Muzaja, który miał o wiele lepszą kondycję ode mnie. Postanowiłam usiąść i odpocząć, podczas gdy on poprosił do tańca Paulę. Dosiadł się do mnie Kacper.
     - Czemu nie tańczysz? - zapytałam.
- Bo twój chłopak ukradł mi dziewczynę - uśmiechnął się szeroko i dopiero teraz dostrzegłam, jak bardzo jest przystojny. Paula nieźle trafiła, a raczej znakomicie.
- Dbaj o nią.
- Taki miałem zamiar. Długo się znacie?
- No ładnych parę lat, więc jak ją skrzywdzisz, to będziesz miał ze mną do czynienia.
- Okej, zapamiętam to sobie. Spoko ziomek z tego twojego siatkarza.
- Cieszę się, że tak twierdzisz. Fajnie by było, gdybyście się jakoś dogadywali, bo planowałyśmy z Paulą podwójne randki.
- Ja chyba jednak wolę normalne.
- No wiesz, trzeba próbować nowych rzeczy.
     W tym momencie podszedł do nas Alan. Domyślałam się, że prędzej czy później to nastąpi. Przeprosiłam Kacpra i wyszłam z chłopakiem do innego pokoju. Zamknął za sobą drzwi, ale kazałam mu je natychmiast otworzyć, żebym czuła się bezpieczniej.
     - Układa ci się z nim? - zaczął zaskakującym dla mnie pytaniem.
- Nie powinno cię to interesować.
- A jednak interesuje.
- Tak, jestem z nim szczęśliwa.
- A co z nami?
- Jesteś chyba na tyle inteligentny żeby wiedzieć, że nie ma żadnych nas - powiedziałam to nad wyraz spokojnie.
- Nie chcę stracić z tobą kontaktu.
- Ale już go straciłeś.
- Nie mówię o byciu razem. Po prostu chcę mówić ci "cześć" na korytarzu, czasami zamienić kilka słów. Być po prostu kolegą ze szkoły. Na razie nic więcej. A ty się zachowujesz, jakbyś mnie nie znała. Zmieniłem się i żałuję tego wszystkiego.
- Bo nie chcę cię znać. Zraniłeś mnie i to bardzo. Jestem szczęśliwa z Maćkiem, mam znajomych i nie potrzebuję jednego więcej - po wypowiedzeniu tych słów zauważyłam, że do pokoju wszedł Muzaj. Stanął obok i objął mnie ramieniem.
- Idziemy tańczyć? - zapytał.
- Za chwilkę - spojrzałam na niego i powróciłam wzrokiem na Alana. - Lepiej będzie, jak dasz sobie spokój. To nie ma sensu. Twoje próby i tak pójdą na marne.
     Złapałam swojego chłopaka za rękę i pociągnęłam w stronę wyjścia, znacząco patrząc na Alana. Miałam już nadzieję, że da sobie spokój i mnie zostawi. Okej, w ewentualności mogłabym przystać na znajomych, ale bałam się tego, że za każdym razem będzie mi się przypominała sytuacja, o której starałam się zapomnieć.
     Wraz z Maćkiem wczuliśmy się w muzykę i staliśmy się królem i królową domówki. Bawiliśmy się świetnie. Siatkarz w końcu poznał moje towarzystwo i nawet się z nimi dogadywał. Czas spędziliśmy rewelacyjnie, ale wszystko co dobre, szybko się kończy. Muzaj odwiózł mnie do domu. Pocałowałam go czule na pożegnanie i wyszłam z samochodu. W domu rzuciłam się na łóżko i zasnęłam.

=========================================================
Hej, hej, hej!!! Nie było mnie z Wami trzy tygodnie, za co naprawdę bardzo, bardzo, bardzo przepraszam.... Mam nadzieję, że mi wybaczycie :* Zostawiam Was z dwudziestką szóstką :) Czekam na opinie :* A co do dalszego pisania to planuję jeszcze jeden rozdział i epilog, ale coś może się jeszcze zmienić... Mam nadzieję, że zostaniecie ze mną do końca ;) :*
"Czytajcie, komentujcie, po prostu bądźcie..."
Pozdrawiam :3