Atakujący odprowadził mnie po spacerze do domu. Stanęliśmy przodem do siebie, wpatrując nawzajem w swoje oczy.
- Nie trzymaj mnie tak długo w napięciu - wyszeptał po dłuższym czasie.
- Ale o co chodzi? - udawałam zdezorientowaną.
- Wiesz, na co czekam. Nie udawaj - uśmiechnął się delikatnie siatkarz.
Okej, przyznaję, wiedziałam, o co Maćkowi chodziło. Ale chciałam sprawdzić, ile wytrzyma. Niestety krótko... Wpiłam się w jego usta jak wampir. Wykonałam pierwszy ruch, bo dalej to on nas poprowadził. Kołysząc się, jakbyśmy słyszeli ciche nutki spokojnej piosenki, byliśmy złączeni namiętnym pocałunkiem. Czułam się wspaniale. W pewnym momencie chłopak dał mi znak, abym skoczyła na niego i objęła nogami jego pas. Zawiesiłam ręce na szyi Maćka, natomiast on swoimi podtrzymywał moje ciało.
14 luty
14 luty - dzień zakochanych, który w tym roku wypadał w sobotę. Niby dobrze, ale niestety Skra grała z Bielsko-Białą na wyjeździe. Muzaj stwierdził, że Walentynki nadrobimy w niedzielę. Taki układ mi jak najbardziej odpowiadał. Umówiłam się z Paulą, że do niej przyjadę około dwunastej. Postanowiłam pójść na pieszo, ponieważ pogoda mnie do tego po prostu zmusiła. Plusowa temperatura, bezchmurne niebo. Idealnie. Ubrałam się, zarzuciłam torbę na ramię, założyłam słuchawki, które podłączone były do telefonu. Puściłam pierwszą piosenkę i włączyłam tryb losowy, by utwory nie leciały po kolei. Wyszłam.
Co chwilę mijałam jakąś zakochaną parę trzymającą się za ręce. Tak, to był zdecydowanie ten dzień, w którym nikt nie wstydził się miłości do drugiej osoby. Ludzie okazywali ją sobie na ulicy, w miejscach publicznych. A ja szłam samotna do Pauliny, a nie do chłopaka. No cóż... Lecz mimo wszystko nie byłam zła na Muzaja, że go nie ma. Taka już jego "praca".
***
Paula zrobiła nam kakao i poszłyśmy do jej pokoju. Jasnopomarańczowe ściany przykrywały plakaty piosenkarzy i aktorów. Gdzieniegdzie wisiało jakieś zdjęcie oprawione w antyramę. Pozwoliłam sobie usiąść na dwuosobowym łóżku. Paula "klapnęła" na fotel. Obejmując kolorowy kubek, wzięłam łyk napoju, lekko parząc sobie język.
- I co, dzień zakochanych, a my siedzimy i gadamy. Chciałabyś pewnie, żeby Maciek nigdzie nie jechał i żeby zabrał cię na romantyczną kolację we dwoje - zaczęła przyjaciółka, uśmiechając się.
- Chciałabym, ale chcę też, żeby nie zawodził trenera przeze mnie. Tak bywa. A poza tym, nam nie jest potrzebne żadne święto, żeby spędzić mile czas - wypowiadając te słowa automatycznie moje kąciki ust poszły do góry.
- No tak, moje gołąbeczki. Tylko nigdzie nie odlećcie - pogroziła mi palcem. Oczywiście żartobliwie. - Ej, no właśnie. Zastanawiałaś się nad tym, co będzie, jak skończy mu się kontrakt i wyjedzie na drugi koniec Polski, a może i nawet za granicę?
- Szczerze mówiąc to nie. Mam nadzieję, że Maciek będzie grał cały czas w Bełchatowie, tak jak Mariusz. A jak nie, to nie wiem, co zrobię - zawahałam się. - Kocham go i mam nadzieję, że będę to robić resztę mojego życia. Ale też nie chcę podporządkowywać się jemu. Owszem, zależy mi na jego karierze, ale ja też chcę coś w życiu osiągnąć. I on powinien się z tym liczyć - popiłam napojem. - Dobra, skończmy ten temat. Pisałaś mi wczoraj, że kupiłaś sobie nową bluzkę. Pokazuj, ale natychmiast - uśmiechnęłam się.
***
Kilka godzin później spostrzegłam się, że muszę już wracać. Nie wierzyłam, jak szybko mija mi czas spędzony z Paulą. Maciek zadzwonił z rewelacyjną wiadomością, że wygrali z BBTS-em 3:1 i że już wracają. Na jutro dostali wolne, więc miałam nadzieję, że Muzaj mnie gdzieś zabierze.
Na kolację zjadłam sałatkę przyrządzoną przez moją mamę. Wykąpałam się, a następnie położyłam do łóżka. Wzięłam do ręki "50 twarzy Grey'a" i pochłonęłam się w książce. W pewnej chwili mama przyszła do mojego pokoju i oznajmiła mi, że jutro jadzie rano z tatą do znajomych do Poznania i wrócą wieczorem. Prosiła mnie jeszcze o ostrożność z Maćkiem, ale nie miała się o co martwić. Nie zamierzałam robić czegoś wbrew sobie.
***
Obudził mnie dzwonek telefonu. Nawet nie zdążyłam sprawdzić, która godzina.
- Cześć kochanie, wpuścisz mnie? - tak, to był Maciek.
- Gdzie mam cię wpuścić? W ogóle która godzina? - zapytałam całkowicie zaspana.
- Jest dziewiąta i właśnie stoję przed drzwiami do twojego domu - usłyszałam cichy śmiech chłopaka.
- Jasne, już idę - odpowiedziałam i rozłączyłam się.
Niechętnie wygramoliłam się z łóżka i zbiegłam schodami na dół. Wyciągnęłam z szuflady klucz i otworzyłam drzwi. Moim oczom ukazał się Maciek, trzymający ogromny bukiet czerwonych róż. To było takie słodkie...
- To dla mojej przepięknej, kochanej dziewczyny - wyciągnął rękę, w której miał kwiaty.
- Zaspanej dziewczyny - dopowiedziałam, uśmiechając się. - Dziękuję - wzięłam bukiet. - Wejdź.
Muzaj przekroczył próg domu i zamknął za sobą drzwi. Poczułam lekki chłód.
- Pięknie wyglądasz - oznajmił, mierząc mnie wzrokiem. Spostrzegłam, że mam na sobie krótkie spodenki i koszulkę na ramiączkach. - Tak trochę... kusząco - chwycił mnie w pasie i przyciągnął do siebie. Całe szczęście, że zdążyłam odłożyć kwiaty na półkę, bo inaczej byśmy się chyba pokuli.
- Uważasz, że człowiek wyciągnięty ze snu jest kuszący? - nie czekałam na odpowiedź. - Bo ja tak nie uważam. Napijesz się czegoś?
- Nie, dzięki - puścił mnie i przeszliśmy do salonu.
- W zasadzie to co będziemy dzisiaj robić? - zapytałam, wkładając róże do przezroczystego wazonu napełnionego zimną wodą.
- A co powiesz na łyżwy?
- Powiem, że nie umiem jeździć. Ale ty zapewne umiesz, więc mnie nauczysz - uśmiechnęłam się. - Zostajesz tutaj czy idziesz ze mną na górę do pokoju.
- A jak myślisz? - odwzajemnił mój gest.
- Myślę, że nie możesz ode mnie oderwać wzroku, więc idziesz ze mną - powiedziałam to z pełną świadomością tego, że przeszywał mnie wzrokiem od stóp do głowy.
- Jak ty mnie dobrze znasz... - westchnął, a ja pociągnęłam go za rękę w stronę schodów.
Weszliśmy do żółto-zielonego pokoju. Oczywiście mojego pokoju. Maciek usiadł na rozłożonym łóżku, a ja stanęłam przy szafie. Tak, to był ten moment, w którym przed sobą miałam setki ciuchów, a nie wiedziałam, co mam na siebie włożyć.
- W co mam się ubrać? - zapytałam, mając nadzieję, że siatkarz mi pomoże.
- W coś wygodnego. Dla mnie i tak zawsze będziesz pięknie wyglądać - podszedł do mnie i poczułam jego usta na policzku.
Wyciągnęłam z szafy czarne jeansy i szarą bluzkę z napisem "FAKE". Oznajmiłam, że zaraz wracam i zniknęłam za drzwiami łazienki. Ubrałam się, następnie uczesałam, umyłam zęby, twarz, posmarowałam ją kremem nawilżającym i wróciłam do pokoju. W tym czasie siatkarz zdążył złożyć pościel na łóżku i zauważyć, że na półeczce nocnej leży "Grey". Stał z książką w ręku, przeglądając ją.
- Jak skończę, mogę ci pożyczyć - oznajmiłam, stając przy nim.
- Czemu to czytasz? - zapytał, a ja nie wiedziałam, o co mu chodzi.
- Książka jak książka. Czytam, bo lubię - odpowiedziałam i zabrałam się za chowanie pościeli i składanie łóżka.
- Takie książki czytają ludzie, którzy mają obsesję na punkcie seksu - o co mu chodziło? Chciał się pokłócić o książkę? Naprawdę?
- Moglibyśmy skończyć ten temat? Zaraz cały dzień się zmarnuje z powodu jakiejś książki - westchnęłam.
- Naprawdę lubisz czytać o tym, jak ludzie się pie*dolą? To jest aż tak bardzo ciekawe?
- Przeszkadza ci to?
- Nie, ale cię nie rozumiem.
- Trudno. Idziemy na dół? Muszę zjeść śniadanie. A ty coś dzisiaj jadłeś? - zmieniłam temat.
- Jadłem - zacisnął usta w wąską kreskę.
Zeszliśmy na dół. Wyciągnęłam z chlebaka dwie kromki chleba i położyłam je na blacie. Z lodówki wyjęłam masło, wędzony, żółty ser i paprykę. Masłem posmarowałam chleb, następnie położyłam ser i warzywo. W między czasie wstawiłam wodę na herbatę i włożyłam saszetkę do kubka.
- Chcesz też? - zapytałam, a w odpowiedzi dostałam przeczące kiwanie głową. Czy on się na mnie obraził? - Jesteś na mnie zły, czy co?
- Nie jestem zły. Po prostu nie podoba mi się, że czytasz takie książki.
- Dobra, przestanę. Satysfakcjonuje cię to?
- Tak, jak najbardziej.
Zjadłam śniadanie, wypiłam ciepłą ciecz, poszłam po torebkę i byłam gotowa do wyjścia. Ubraliśmy się i wyszliśmy z domu.
=========================================================
Cześć! :) I znowu rozdział pojawia się po dwóch tygodniach :/ Przepraszam Was za to.... Dziękuję za komentarze pod poprzednim rozdziałem :) Szczerze mówiąc, to ten mi się niezbyt podoba, ale ocenę pozostawiam Wam ;) "Czytajcie, komentujcie, po prostu bądźcie..." Pozdrawiam :3
PS Dziękuję za ponad 7 tysięcy wyświetleń <3 Mam nadzieję, że to nie przypadek ;)
14 luty
14 luty - dzień zakochanych, który w tym roku wypadał w sobotę. Niby dobrze, ale niestety Skra grała z Bielsko-Białą na wyjeździe. Muzaj stwierdził, że Walentynki nadrobimy w niedzielę. Taki układ mi jak najbardziej odpowiadał. Umówiłam się z Paulą, że do niej przyjadę około dwunastej. Postanowiłam pójść na pieszo, ponieważ pogoda mnie do tego po prostu zmusiła. Plusowa temperatura, bezchmurne niebo. Idealnie. Ubrałam się, zarzuciłam torbę na ramię, założyłam słuchawki, które podłączone były do telefonu. Puściłam pierwszą piosenkę i włączyłam tryb losowy, by utwory nie leciały po kolei. Wyszłam.
Co chwilę mijałam jakąś zakochaną parę trzymającą się za ręce. Tak, to był zdecydowanie ten dzień, w którym nikt nie wstydził się miłości do drugiej osoby. Ludzie okazywali ją sobie na ulicy, w miejscach publicznych. A ja szłam samotna do Pauliny, a nie do chłopaka. No cóż... Lecz mimo wszystko nie byłam zła na Muzaja, że go nie ma. Taka już jego "praca".
***
Paula zrobiła nam kakao i poszłyśmy do jej pokoju. Jasnopomarańczowe ściany przykrywały plakaty piosenkarzy i aktorów. Gdzieniegdzie wisiało jakieś zdjęcie oprawione w antyramę. Pozwoliłam sobie usiąść na dwuosobowym łóżku. Paula "klapnęła" na fotel. Obejmując kolorowy kubek, wzięłam łyk napoju, lekko parząc sobie język.
- I co, dzień zakochanych, a my siedzimy i gadamy. Chciałabyś pewnie, żeby Maciek nigdzie nie jechał i żeby zabrał cię na romantyczną kolację we dwoje - zaczęła przyjaciółka, uśmiechając się.
- Chciałabym, ale chcę też, żeby nie zawodził trenera przeze mnie. Tak bywa. A poza tym, nam nie jest potrzebne żadne święto, żeby spędzić mile czas - wypowiadając te słowa automatycznie moje kąciki ust poszły do góry.
- No tak, moje gołąbeczki. Tylko nigdzie nie odlećcie - pogroziła mi palcem. Oczywiście żartobliwie. - Ej, no właśnie. Zastanawiałaś się nad tym, co będzie, jak skończy mu się kontrakt i wyjedzie na drugi koniec Polski, a może i nawet za granicę?
- Szczerze mówiąc to nie. Mam nadzieję, że Maciek będzie grał cały czas w Bełchatowie, tak jak Mariusz. A jak nie, to nie wiem, co zrobię - zawahałam się. - Kocham go i mam nadzieję, że będę to robić resztę mojego życia. Ale też nie chcę podporządkowywać się jemu. Owszem, zależy mi na jego karierze, ale ja też chcę coś w życiu osiągnąć. I on powinien się z tym liczyć - popiłam napojem. - Dobra, skończmy ten temat. Pisałaś mi wczoraj, że kupiłaś sobie nową bluzkę. Pokazuj, ale natychmiast - uśmiechnęłam się.
***
Kilka godzin później spostrzegłam się, że muszę już wracać. Nie wierzyłam, jak szybko mija mi czas spędzony z Paulą. Maciek zadzwonił z rewelacyjną wiadomością, że wygrali z BBTS-em 3:1 i że już wracają. Na jutro dostali wolne, więc miałam nadzieję, że Muzaj mnie gdzieś zabierze.
Na kolację zjadłam sałatkę przyrządzoną przez moją mamę. Wykąpałam się, a następnie położyłam do łóżka. Wzięłam do ręki "50 twarzy Grey'a" i pochłonęłam się w książce. W pewnej chwili mama przyszła do mojego pokoju i oznajmiła mi, że jutro jadzie rano z tatą do znajomych do Poznania i wrócą wieczorem. Prosiła mnie jeszcze o ostrożność z Maćkiem, ale nie miała się o co martwić. Nie zamierzałam robić czegoś wbrew sobie.
***
Obudził mnie dzwonek telefonu. Nawet nie zdążyłam sprawdzić, która godzina.
- Cześć kochanie, wpuścisz mnie? - tak, to był Maciek.
- Gdzie mam cię wpuścić? W ogóle która godzina? - zapytałam całkowicie zaspana.
- Jest dziewiąta i właśnie stoję przed drzwiami do twojego domu - usłyszałam cichy śmiech chłopaka.
- Jasne, już idę - odpowiedziałam i rozłączyłam się.
Niechętnie wygramoliłam się z łóżka i zbiegłam schodami na dół. Wyciągnęłam z szuflady klucz i otworzyłam drzwi. Moim oczom ukazał się Maciek, trzymający ogromny bukiet czerwonych róż. To było takie słodkie...
- To dla mojej przepięknej, kochanej dziewczyny - wyciągnął rękę, w której miał kwiaty.
- Zaspanej dziewczyny - dopowiedziałam, uśmiechając się. - Dziękuję - wzięłam bukiet. - Wejdź.
Muzaj przekroczył próg domu i zamknął za sobą drzwi. Poczułam lekki chłód.
- Pięknie wyglądasz - oznajmił, mierząc mnie wzrokiem. Spostrzegłam, że mam na sobie krótkie spodenki i koszulkę na ramiączkach. - Tak trochę... kusząco - chwycił mnie w pasie i przyciągnął do siebie. Całe szczęście, że zdążyłam odłożyć kwiaty na półkę, bo inaczej byśmy się chyba pokuli.
- Uważasz, że człowiek wyciągnięty ze snu jest kuszący? - nie czekałam na odpowiedź. - Bo ja tak nie uważam. Napijesz się czegoś?
- Nie, dzięki - puścił mnie i przeszliśmy do salonu.
- W zasadzie to co będziemy dzisiaj robić? - zapytałam, wkładając róże do przezroczystego wazonu napełnionego zimną wodą.
- A co powiesz na łyżwy?
- Powiem, że nie umiem jeździć. Ale ty zapewne umiesz, więc mnie nauczysz - uśmiechnęłam się. - Zostajesz tutaj czy idziesz ze mną na górę do pokoju.
- A jak myślisz? - odwzajemnił mój gest.
- Myślę, że nie możesz ode mnie oderwać wzroku, więc idziesz ze mną - powiedziałam to z pełną świadomością tego, że przeszywał mnie wzrokiem od stóp do głowy.
- Jak ty mnie dobrze znasz... - westchnął, a ja pociągnęłam go za rękę w stronę schodów.
Weszliśmy do żółto-zielonego pokoju. Oczywiście mojego pokoju. Maciek usiadł na rozłożonym łóżku, a ja stanęłam przy szafie. Tak, to był ten moment, w którym przed sobą miałam setki ciuchów, a nie wiedziałam, co mam na siebie włożyć.
- W co mam się ubrać? - zapytałam, mając nadzieję, że siatkarz mi pomoże.
- W coś wygodnego. Dla mnie i tak zawsze będziesz pięknie wyglądać - podszedł do mnie i poczułam jego usta na policzku.
Wyciągnęłam z szafy czarne jeansy i szarą bluzkę z napisem "FAKE". Oznajmiłam, że zaraz wracam i zniknęłam za drzwiami łazienki. Ubrałam się, następnie uczesałam, umyłam zęby, twarz, posmarowałam ją kremem nawilżającym i wróciłam do pokoju. W tym czasie siatkarz zdążył złożyć pościel na łóżku i zauważyć, że na półeczce nocnej leży "Grey". Stał z książką w ręku, przeglądając ją.
- Jak skończę, mogę ci pożyczyć - oznajmiłam, stając przy nim.
- Czemu to czytasz? - zapytał, a ja nie wiedziałam, o co mu chodzi.
- Książka jak książka. Czytam, bo lubię - odpowiedziałam i zabrałam się za chowanie pościeli i składanie łóżka.
- Takie książki czytają ludzie, którzy mają obsesję na punkcie seksu - o co mu chodziło? Chciał się pokłócić o książkę? Naprawdę?
- Moglibyśmy skończyć ten temat? Zaraz cały dzień się zmarnuje z powodu jakiejś książki - westchnęłam.
- Naprawdę lubisz czytać o tym, jak ludzie się pie*dolą? To jest aż tak bardzo ciekawe?
- Przeszkadza ci to?
- Nie, ale cię nie rozumiem.
- Trudno. Idziemy na dół? Muszę zjeść śniadanie. A ty coś dzisiaj jadłeś? - zmieniłam temat.
- Jadłem - zacisnął usta w wąską kreskę.
Zeszliśmy na dół. Wyciągnęłam z chlebaka dwie kromki chleba i położyłam je na blacie. Z lodówki wyjęłam masło, wędzony, żółty ser i paprykę. Masłem posmarowałam chleb, następnie położyłam ser i warzywo. W między czasie wstawiłam wodę na herbatę i włożyłam saszetkę do kubka.
- Chcesz też? - zapytałam, a w odpowiedzi dostałam przeczące kiwanie głową. Czy on się na mnie obraził? - Jesteś na mnie zły, czy co?
- Nie jestem zły. Po prostu nie podoba mi się, że czytasz takie książki.
- Dobra, przestanę. Satysfakcjonuje cię to?
- Tak, jak najbardziej.
Zjadłam śniadanie, wypiłam ciepłą ciecz, poszłam po torebkę i byłam gotowa do wyjścia. Ubraliśmy się i wyszliśmy z domu.
=========================================================
Cześć! :) I znowu rozdział pojawia się po dwóch tygodniach :/ Przepraszam Was za to.... Dziękuję za komentarze pod poprzednim rozdziałem :) Szczerze mówiąc, to ten mi się niezbyt podoba, ale ocenę pozostawiam Wam ;) "Czytajcie, komentujcie, po prostu bądźcie..." Pozdrawiam :3
PS Dziękuję za ponad 7 tysięcy wyświetleń <3 Mam nadzieję, że to nie przypadek ;)
Jak zawsze świetny rozdział ;-)
OdpowiedzUsuńCieszę się że się pogodzili :-)
Pasują do siebie ;-)
Pozdrawiam i czekam na następny ;-)
Dziękuję :)
UsuńTo dobrze, że się pogodzili. Mam nadzieję, ze między nimi będzie już tylko lepiej. Informuj mnie na moim blogu o nowościach.
OdpowiedzUsuńOczywiście :)
UsuńSuper, że się pogodzili. Świetny rozdział. Czekam na następny.
OdpowiedzUsuńA ja zapraszam do siebie na rozdział 9 :) Pozdrawiam i życzę weny!
http://niemadrugiejokazji.blogspot.com/
Dziękuję :) również pozdrawiam i życzę weny :*
UsuńSuper rozdział. :D
OdpowiedzUsuńDobrze, że między nimi już wszystko jest w porządku.
Oby byli już szczęśliwi. :3
Pozdrawiam, buziaki! ;*
Dziękuję i również pozdrawiam :*
UsuńJejku jak ja lubie jak oni są razem :-)
OdpowiedzUsuńCzekam na nastempny
Pozdrawiam :-)
Ja też lubię ^^
UsuńRównież pozdrawiam :)
Świetny rozdział :) Oni naprawdę są świetną parą^^ pozdrawiam i czekam na następny :*
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Bardzo mi miło ;) Również pozdrawiam :*
Usuńkiedy nastempny;-)
OdpowiedzUsuńPostaram się jeszcze dzisiaj ;)
Usuń