niedziela, 16 listopada 2014

Rozdział 1

     Odkąd pamiętam, interesuję się siatkówką. Uwielbiam ją oglądać, grać w nią, podoba mi się każdy siatkarz. Jednak wiem, że moje marzenia dotyczące bycia z którymś z nich są nierealne i nigdy się nie spełnią.
     Gdy przyszłam do liceum, poznałam Alana. Był wtedy o rok starszy. Na początku wyglądało to tak, że przez pierwsze około dwa miesiące gapiłam się na niego na każdej przerwie, gadałam o nim non stop, aż Paula, moja najlepsza przyjaciółka, miała mnie naprawdę serdecznie dosyć. Nie powinna mi się dziwić; od niego po prostu nie można było oderwać wzroku. Był wysoki, miał około 1,95 metra wzrostu, brązowe oczy i kręcone, kasztanowe, dość krótkie włosy, jak Mikuś <3. Grał w szkolnej drużynie siatkarskiej na pozycji atakującego i każda dziewczyna się za nim oglądała.
     W piątek, na początku listopada, pani profesor od matematyki poprosiła mnie na lekcji, abym zaniosła do sekretariatu jakieś dokumenty. Zgodziłam się, bo po pierwsze, mogło mnie ominąć kawałek lekcji, a po drugie, głupio było mi odmówić. Idąc z tymi papierami na korytarzu, nie zauważyłam krzesła stojącego na samym środku i potknęłam się o nie. Na szczęście nie doszło do upadku, lecz wszystkie kartki rozsypały się na podłogę. Szybko zaczęłam je zbierać, żeby nie zrobić sobie wstydu. Nagle ktoś koło mnie klęknął i zaczął mi pomagać. Podniosłam głowę i zobaczyłam Alana. Aż mnie zatkało. Gdy skończyliśmy, dał mi wszystkie papiery.
     - Proszę - powiedział, uśmiechając się do mnie.
     - Dzięki - czułam, że nic więcej nie potrafię powiedzieć.
     Serce zaczęło mi mocniej bić. W końcu nie codziennie pomagał mi chłopak, w którym byłam zakochana. Zaniosłam dokumenty do sekretariatu i zaczęłam się wracać. Cały czas myślałam o Alanie. Z zamyślenia wyrwał mnie jego głos:
     - Sekretarka się nie czepiała, że wszystko było porozwalane? - zapytał.
- Nie - nic więcej nie mogłam w tamtym momencie wykrztusić.
- Strasznie małomówna jesteś. Na przerwach cały czas cały czas nawijasz do swojej koleżanki, a teraz jedynie dwa słowa: "dzięki" i "nie". Może ja tak na ciebie działam?
     Czyżby wiedział, że mi się podoba i jestem w nim zabujana? Mówiłam o tym tylko Pauli, a ona na pewno by tego nikomu nie wygadała, a już tym bardziej nie jemu.
     - A tak w ogóle, to Alan jestem - podał mi dłoń.
- Patrycja, ale wolę Pati - powiedziałam, uściskując jego wręcz potężną dłoń.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Koniec pierwszego rozdziału!!! Uffff... Jeśli przeczytaliście całość (wiem, że może być nudne) proszę o wyrażanie swoich opinii w komentarzach. Pozdrawiam :3

   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz