- Patrycja, ale wolę Pati - powiedziałam, uściskując jego wręcz potężną dłoń.
- Mam propozycję. Może wyjdziemy dzisiaj na spacer, do kina, na pizzę? Zależy co wolisz?
- Ok. Kończę o 14:35. A ty?
- Ja też, chociaż mam trening od za piętnaście trzecia do wpół do piątej, ale raz mogę nie iść. To od razu po szkole, czy chcesz jeszcze wrócić do domu?
- Możemy zrobić tak, że ty pójdziesz na trening, a ja sobie popatrzę, jak grasz, i potem gdzieś pójdziemy.
- Bez przesady. Będziesz musiała czekać dwie godziny. Już lepiej będzie, jak pójdziesz do domu, a ja po ciebie przyjdę koło szóstej, tylko nie wiem, gdzie mieszkasz.
- Z chęcią popatrzę, jak trenujecie. Dzisiaj jest akurat piątek, to nie muszę robić lekcji, a siatkówkę uwielbiam i mogłabym ją oglądać cały czas. Nawet takich amatorów jak wy - uśmiechnęłam się. Zastanawiałam się nad tym, czy o tym wie.
- Serio? Nie wiedziałem o tym - także się uśmiechnął.
- Jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz - uśmiech nie schodził mi z twarzy, a moje serce cały czas biło bardzo mocno.
- Czyli jeżeli się upierasz, że chcesz na mnie poczekać, to zrobimy tak jak sobie zapragniesz.
- Czyli ty pójdziesz na trening, a ja razem z tobą, tylko na trybuny, a potem możemy iść coś zjeść, bo pewnie będziesz głodny.
- Spoko. To do zobaczenia - po raz kolejny się uśmiechnął.
- Do zobaczenia - odpowiedziałam, szczerząc się jak nienormalna.
Nie było mnie w klasie jakieś 10 minut. Wiedziałam, że pani profesor będzie wkurzona i dostanę "opierdziel", ale było warto. W końcu spotkało mnie to, na co czekałam dwa miesiące. Mój wymarzony, realny chłopak zaproponował mi spotkanie po szkole. Nie mogłam trochę w to uwierzyć. Nigdy nie myślałam, że jakaś osoba płci przeciwnej zaproponuje mi randkę, a już tym bardziej największy przystojniak ze szkoły. Musiałam jeszcze tylko wymyślić wymówkę, dlaczego przyszłam po dziesięciu minutach, skoro normalnie zajęłoby mi to dwie minuty.
Otworzyłam drzwi.
- A gdzie ty byłaś? Zgubiłaś się w szkole, do której chodzisz ponad trzy lata? - zapytała pani profesor (dla wyjaśnienia: liceum, do którego chodzę, jest połączone z gimnazjum, do którego uczęszczałam).
- Nie, pani profesor. Po prostu gdy szłam, zahaczyłam o krzesło i te wszystkie kartki mi wyleciały. A że było ich bardzo dużo, to zanim je pozbierałam, minęło dość dużo czasu. Nadrobię te zadania, które klasa zrobiła w tym czasie - miałam nadzieję, że uwierzyła, choć jej mina o tym nie świadczyła.
- Dobrze, usiądź. Paulina, licz dalej - powiedziała do mojej przyjaciółki stojącej przy tablicy.
Do końca lekcji nie mogłam się skupić. Myślałam, jak to będzie na randce z Alanem i jak to się wszystko dalej potoczy. Niestety, w tamtej chwili nie znałam odpowiedzi na to pytanie. Nie przypuszczałam, że będzie to miało taki fatalny koniec....
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
I jest drugi rozdział! :D Jeśli macie jakieś uwagi, opinie, to napiszcie je w komentarzu. Bardzo mi pomoże w dalszym pisaniu. :) Pozdrawiam :3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz