sobota, 29 listopada 2014

Rozdział 5

     Podczas gdy trener dzielił chłopaków na drużyny, ja intensywnie się zastanawiałam nad całą sytuacją. Interesowało mnie to, dlaczego Alan zareagował w taki sposób. Nie byliśmy przecież parą, teoretycznie znaliśmy się zaledwie kilka godzin. Doszłam do wniosku, że nie każdy chłopak zachowałby się tak. W głębi duszy miałam nadzieję, że podobam się Alanowi i stąd jego zachowanie. W sumie, to miałam na to dowody. Po pierwsze, pomógł mi zbierać papiery z podłogi, po drugie, co najważniejsze, zaproponował mi spotkanie po szkole, a po trzecie, dziwnie zareagował na sytuację, która miała miejsce. Mówiąc "dziwnie", mam na myśli to, że zachował się tak, jakby mu na mnie zależało. Nawrzeszczał na Kubę, pytał, czy nic mi nie jest, widać było, że martwi się o mnie i jest może trochę zazdrosny o Kubę. Zazdrosny lub wściekły, że uderzona przez niego piłka trafiła we mnie. A może jedno i drugie?
     Chłopacy byli podzieleni na drużyny. Alan był z Kubą. Nie wiem dlaczego, ale uważałam to za zły pomysł. Od zagrywki zaczynał jakiś chłopak z przeciwnego zespołu. Jako że Kuba był przyjmującym, zagrywka poszła na niego. Niestety nie przyjął jej dobrze, wręcz bardzo źle, gdyż piłka poleciała w stronę drabinek.
     - Kuba, co z tobą? Pozycja, nogi ugnij! I patrz na piłkę, a nie na trybuny! - krzyknął trener.
- A jak nie umiesz grać, to wyjdź - dopowiedział Alan, chyba niepotrzebnie.
- Zamknij mordę - odpowiedział przyjmujący.
- Bo zaraz oboje wyjdziecie. Po co tu przychodzicie? Żeby grać, czy się wyzywać? - krzyknął trener i gwizdnął.
     Po tej sytuacji do końca seta, czyli do 25 punktów, Kuba przyjmował dość dobrze, a Alan znakomicie atakował. Widać było, że lubi grać w siatkówkę i wie, po co jest na boisku. Pierwszego seta wygrała jego drużyna, więc ani Kuba, ani Alan nie mieli do siebie pretensji. Pomijając oczywiście pierwszą akcję.
     - Trzy minuty przerwy - powiedział trener i wyszedł z hali.
     Alan wziął butelkę wody i wbiegł na trybunę, obok mnie.
- I jak gramy? - zapytał.
- Bardzo dobrze - uśmiechnęłam się. - Mogę ci zadać jedno pytanie?
- No jasne.
- Dlaczego jesteś taki cięty na Kubę? - byłam ciekawa, co odpowie.
- Chodzi ci o tą pierwszą akcję, jak źle przyjął?
- To także, ale jak walnął mnie piłką, to wyglądałeś, jakbyś chciał go uderzyć.
- Bo zrobił to specjalnie, a potem udawał niewiniątko.
- Niby czemu specjalnie? - nie widziałam o co chodzi. Liczyłam, że Alan mi to wyjaśni.
- Żeby nawiązać z tobą kontakt. Nie zauważyłaś tego? - byłam trochę zdziwiona.
- Powiedzmy, że ci wierzę. Mam jeszcze jedno pytanie: dlaczego byłeś na niego taki wściekły? Przecież nic się nie stało - każdy wie, co chciałam wtedy usłyszeć. Chyba specjalnie zadałam to pytanie. Tak bardzo pragnęłam, aby Alan powiedział, że mu się podobam i że był i nadal jest o mnie zazdrosny.
- Bo mnie denerwuje. Uważa, że jest najprzystojniejszym, najinteligentniejszym chłopakiem, którego pragnie każda dziewczyna - troszeczkę podniósł głos.
- Co chcesz przez to powiedzieć? - serce zaczęło walić mi jak oszalałe.
     Czy to był ten moment, w którym jedno z moich marzeń zaraz się spełni... Niestety nie. Przyczyna była prosta: trener wszedł na halę i chłopacy zaczęli grać.
     Mimo że kocham oglądać siatkówkę, tym razem nie mogłam się skupić. Gdyby trener przyszedł pół minuty później. To by wystarczyło, aby moje marzenie się spełniło... Albo nie? Przecież nie wiedziałam, co Alan by powiedział. Nie mogłam doczekać się naszego wyjścia po treningu. Pomyślałam, że wtedy będziemy mogli porozmawiać. Dokończymy naszą rozmowę na osobności, nikogo nie będzie obok, nikt nas nie usłyszy. Założę się, że niektórzy chłopacy mogli usłyszeć nasz dialog, ale przecież to nie było ważne. Ważne było to, co Alan mi powiedział, a raczej czego nie powiedział, bo nie zdążył.
     Kuba rzucał Alanowi dziwne spojrzenia. Jakby chciał go nimi zabić albo przynajmniej walnąć. Jednak ten się tym nie przejmował. Czasami zerkał na mnie, a ja się do niego uśmiechałam. Gdy Kuba na mnie spoglądał, bo też się tak zdarzało, ja odwracałam wzrok, udawałam, że jestem zajęta oglądaniem ich gry, a tak naprawdę myślami byłam z Alanem. Może i Kuba był przystojny, wysoki, miły, jednak czułam, że wolę Alana i że tylko na nim mi zależy.
     Po drugim secie trener oznajmił, że na dzisiaj koniec. Zeszłam z trybun i podeszłam do Alana. Był cały mokry i troszeczkę śmierdział, (jak to ludzie spoceni) jednak mi to nie przeszkadzało.
     - Zaczekam na ciebie na holu - szepnęłam mu do ucha. Oczywiście musiałam stanąć na palcach, a on mimo to trochę musiał się schylić.
- Okej - odszeptał i się uśmiechnął. Oczywiście odwzajemniłam uśmiech.
     Chłopacy poszli do szatni, a ja usiadłam na ławce, wyciągnęłam "Kata" i pochłonęłam się w książce.
---------------------------------------------------------------------------------------
Kolejny rozdział :) Historia się powoli rozwija... Jak zawsze, swoje opinie możecie wyrażać w komentarzach. Jeśli ktoś przeczytał całość, to bardzo mu jestem wdzięczna ;) Pozdrawiam :3
    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz