- O hej - powiedziałam do Alana.
- Dłużej nie mogłaś nawijać z koleżanką? - uśmiechnął się - może nas przedstawisz, bo się nie znamy. - Paula stała tuż obok nas, a ja na widok tego przystojniaka o niej zapomniałam. Było mi troszeczkę głupio.
- Oczywiście. To jest Paula - wskazałam przyjaciółkę - a to jest Alan - teraz wskazałam chłopaka.
- Cześć. Paula jestem - odezwała się.
- Alan. Miło mi cię poznać - uśmiech nie schodził mu z twarzy. Podali sobie dłonie.
- To ja już pójdę, spieszę się na korki. Potem się zdzwonimy - powiedziała do mnie, a ja ją przytuliłam na pożegnanie.
- Idziemy? - zapytał Alan. Czułam, że serce zaczyna mi coraz szybciej i mocniej bić.
- Oczywiście - odpowiedziałam i ruszyliśmy w stronę hali.
- Będziesz musiała chwilkę poczekać, bo musimy się przebrać i w ogóle. Jesteś pewna, że chcesz patrzeć jak gramy? Możesz iść do domu, a ja po treningu po ciebie przyjdę.
- Jestem pewna. Uwielbiam siatkówkę, co już ci mówiłam. Przyjemnością jest dla mnie jej oglądanie. A przecież nie będziecie się przebierać godzinę, także chwilkę mogę zaczekać.
- Okej, jak chcesz. Tylko potem nie narzekaj, że graliśmy fatalnie - uśmiechnął się.
- Spokojnie, nie gram lepiej - w tym momencie doszliśmy do szatni.
- To ja już pójdę na trybuny.
- Okej.
Alan wszedł do szatni, a ja weszłam na halę. Usiadłam na najwyższej trybunie, żeby mieć najlepszy widok. Stwierdziłam, że będą się przebierać jakieś dziesięć minut, także wyciągnęłam "Kata" i zaczęłam czytać. Uwielbiałam książki, choć jeszcze bardziej kochałam oczywiście siatkówkę. To dzieło ( mowa o "Kacie" :) ) było jednym z moich ulubionych. Po pierwsze: biografia, po drugie: biografia byłego siatkarza i trenera, który doprowadził Polską Reprezentację do mistrzostwa świata.
Po pewnym czasie chłopacy zaczęli wchodzić na halę i się rozgrzewać. Stwierdziłam, że rozgrzewka bez piłek nie jest zbytnio interesująca i czytałam dalej. W pewnym momencie podeszli do worka z piłkami, zaczęli je wyciągać, a jeden z nich powiedział do Alana (chyba myślał, że tego nie usłyszę, bo jestem zaczytana):
- Ej, stary, to twoja laska? - chciałam się uśmiechnąć, ale wyszłoby, że to słyszę, a byłam ciekawa, co odpowie Alan. Wiedziałam, że to o mnie, gdyż na trybunach byłam osamotniona.
- A co? - odpowiedział pytaniem.
- Lepiej wybrać nie mogłeś. Skąd ty ją wytrzasnąłeś?
- Że taka brzydka, czy co?
- Brzydka? To ty chyba brzydkich dziewczyn nie widziałeś.
- Panowie, co to za dyskusje? Jesteśmy na treningu - krzyknął trener - dobieramy się w pary. Jeden ścina, drugi odbiera. Dalej!
Odłożyłam książkę. Chłopacy byli ustawieni w poprzek sali tak, że jeden z nich (ten, co przyjmował) stał do mnie tyłem, a drugi (ten, co ścinał) przodem. Cały czas patrzyłam na Alana. Nie mogłam od niego oderwać wzroku. Nie dość, że był meeega przystojny, to jeszcze znakomity siatkarz o wspaniałym charakterze. W pewnym momencie kątem oka zauważyłam, że piłka leci centralnie na mnie, w ostatniej chwili zasłoniłam się ręką i dostałam tylko w kość promieniową.
- Ej, powaliło cię? - Alan podbiegł do chłopaka, który uderzył tą piłkę (to był ten sam, który zagadał Alana przedtem) i lekko go popchnął.
- O co ci chodzi? Zeszła mi tylko - odparował mu kolega z drużyny.
- Panowie, spokój!
- Możemy zrobić dwie minuty przerwy? - zapytał Alan.
- Dwie i ani chwili dłużej. Za miesiąc mecz, a wy chcecie same przerwy. Jak wrócę, wszyscy mają być gotowi do gry - zgodził się trener.
Wszyscy chłopacy wzięli picie i usiedli na ławkach lub na parkiecie, tylko Alan i "ten drugi" szybko do mnie podbiegli.
- Nic ci nie jest? - zapytał atakujący.
- Nie, w porządku - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- Sory, nie chciałem - przeprosił mnie chłopak, który posłał we mnie piłkę.
- Spoko, nic mi nie jest.
- Ty lepiej stąd odejdź - Alan warknął do kolegi.
- Bo co? - odparował "ten drugi" i wyglądało to tak, jakby zaraz mieli się pobić.
- Chłopaki, uspokójcie się. Jak już powiedziałam, nic mi się nie stało - było mi trochę głupio z tego powodu, iż kłócą się przeze mnie. - To nie jest twoja wina - zwróciłam się do chłopaka - usiadłam po prostu w złym miejscu, ale nic się nie stało i zakończmy temat.
- Jak chcesz - rzekł Alan - a z tobą jeszcze pogadam - powiedział do chłopaka myśląc, że tego nie usłyszę i odszedł. Wyglądało to tak, jakby był o mnie zazdrosny. Nie byliśmy przecież parą, a pierwsze słowa zamieniliśmy kilka godzin temu.
- Może w ramach rekompensaty dasz się zaprosić do kina po treningu? - kolega Alana chyba zaprosił mnie na randkę. Tak mi się bynajmniej zdawało.
- Dzisiaj nie mogę. A poza tym, nawet nie wiem, jak masz na imię, a ty jak ja - uśmiechnęłam się.
- Kuba jestem - podał mi rękę.
- Patrycja - uścisnęłam jego dłoń. W tym momencie na halę wszedł trener.
- Panowie, ruchy, ruchy - krzyknął.
Kuba zbiegł z trybuny i wszyscy ustawili się w szeregu.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Kolejny, już czwarty rozdział :) Stwierdziłam, że będą troszeczkę dłuższe. Mam nadzieję, że Wam się podoba. Jak zwykle, swoje opinie możecie zamieszczać w komentarzach :) Pozdrawiam :3
Super jest! Czekam na następny rozdział! :D
OdpowiedzUsuńO jejka :-) dziękuję :-*
Usuń