Maciek usiadł ze swoimi kolegami z drużyny w jednym miejscu, nazwanym przeze mnie kołem picia. Wznosili toasty za swoje partnerki, klub, sukcesy... Ja usiadłam z Olą, dziewczyną Karola, i zaczęłam z nią rozmawiać. Naprawdę była miłą, sympatyczną osobą, z którą fajnie mi się gadało. Opowiadała o życiu ze sławnym siatkarzem, studiach. Czułam, że mogę jej zaufać i powiedzieć o tym, jak poznałam Maćka, a co za tym idzie o sytuacji z Alanem. Była starsza, bardziej doświadczona, inaczej patrzyła na pewne sprawy. Oznajmiła, że mój były chłopak nie zachowywałby się tak bezpodstawnie i coś musiało się za tym kryć. Podejrzewała, że Alan mógłby coś brać, jakieś dopalacze bądź narkotyki. Trudno było mi w to uwierzyć, ale też nie miałam stuprocentowej pewności.
W pewnej chwili podszedł do nas Srećko, środkowy Skry i oznajmił łamaną polszczyzną, że Maciek chyba za dużo wypił. Odwróciłam głowę i spojrzałam na mojego chłopaka. Ledwo siedział, co oznaczało, że Lisinac miał rację. Spytałam Oli, czy Karol, jako że jedyny z chłopaków nie pił, mógłby pomóc mi odwieźć Muzaja do domu. Dziewczyna się zgodziła, więc poszłam do Kłosa i spytałam go o to samo, na co tylko pokiwał twierdząco głową. Ubrałam siebie i Maćka, a Karol pomógł mi go wpakować do samochodu. Zapytałam jeszcze Kłosa, czy mógłby najpierw zajechać do mnie. Zgodził się i wytłumaczyłam mu, gdzie musi jechać.
- Czemu już wracamy? - mruczał Maciek, półprzytomny.
- Jest po drugiej, a o jedenastej masz trening. Dlatego wracamy - wypaliłam do Muzaja, a następnie zwróciłam do Karola. - On zawsze tyle pije?
- Może nie aż tyle, ale zawsze coś - odpowiedział środkowy.
- Ale przecież on jest jednym z najmłodszych...
- No cóż, może tobie uda się mu wmówić do rozsądku.
Zatrzymaliśmy się przed moim domem. Oznajmiłam, że za chwilę wrócę i wyskoczyłam z samochodu. Weszłam do środka i zdjęłam buty. Rodzice siedzieli na kanapie w salonie.
- Mogę spać u Maćka? - zapytałam, bojąc się, że odpowiedź będzie przecząca.
- Pati, masz niecałe siedemnaście... - zaczęła mama.
- W salonie na kanapie, on w swoim pokoju - dokończyłam.
- A dlaczego? - włączył się tata.
- Bo jest kompletnie pijany, a jutro ma trening. Nie chcę, żeby go zawalił. Znacie mnie, nie zrobię nic głupiego.
- Ale jak coś będzie się działo, to dzwoń albo uciekaj - mama pogroziła mi żartobliwie palcem.
- Czyli mogę? - chciałam się upewnić.
- Możesz - uśmiechnęła się mama.
- Dzięki.
Wbiegłam na górę. Spakowałam do torby potrzebne rzeczy i ponownie znalazłam się na dole. Założyłam buty, krzyknęłam rodzicom krótkie "pa" i wyszłam z domu. Wsiadłam do auta, w którym czekali siatkarze.
- A po co ci ta torba? - zapytał Karol.
- Przecież nie zostawię Maćka samego w takim stanie - oznajmiłam.
- Tylko ostrożnie z nim. Trochę dużo wypił i nie wiadomo, co się tworzy w jego głowie
- Nie bój się, nie mam zamiaru poddać się pijanemu chłopakowi - zaśmiałam się.
Razem z Kłosem wnieśliśmy Maćka do mieszkania. Karol od razu poszedł do pokoju Muzaja przygotować łóżko, a ja usiadłam z atakującym, który trochę się ocknął, na kanapie. Niespodziewanie siatkarz położył swoją dłoń na moim udzie i jechał nią coraz wyżej, docierając do mojej piersi.
- Co ty robisz? - krzyknęłam, gwałtownie wstając.
- Co się dzieje? - z pokoju wybiegł Karol.
- Moja dziewczyna mnie nie kocha - bełkotał Maciek.
- Spokojnie, już nic. Dzięki za pomoc, Karol - cmoknęłam go w policzek, po czym wyszedł.
Zaprowadziłam Muzaja do pokoju i położyłam na łóżku. Zaczęłam rozpinać i zdejmować jego bordową koszulę, gdy w pewnym momencie przyciągnął mnie do siebie i wylądowałam wprost na nim.
- Co ty do cholery robisz? - zapytałam, próbując wstać.
- No chodź do mnie - wyszeptał Maciek, całując po szyi.
- Puść mnie - udało mi się wstać. - Nie mam zamiaru całować takiego pijaka, a po drugie, to za niecałe dziewięć godzin masz trening. Więc idź spać.
Zdjęłam mu jeszcze spodnie, po czym przykryłam jego ciało kołdrą i zamknęłam za sobą drzwi od pokoju. Wykąpałam się, ubrałam w piżamę i położyłam na kanapie w salonie, przykrywając się kocem przyniesionym z domu. Nastawiłam budzik na dziewiątą i zasnęłam.
Obudziłam się o planowanej godzinie. Zwinęłam koc i udałam do łazienki. Wzięłam prysznic, ubrałam czarne rurki i siwy sweterek, włosy spryskałam odżywką. Piżamę, koc oraz ciuchy z wczoraj włożyłam do torby i zajrzałam do pokoju Muzaja. Chciałam go pocałować, ale gdy tylko podeszłam do łóżka, poczułam zapach alkoholu i się cofnęłam.
- Maciek, wstawaj - powiedziałam, patrząc na słodko śpiącego siatkarza. Po chwili obudził się, nie wiedząc, co się dzieje.
- Co ty tu robisz? - zapytał.
- Nie pamiętasz? - odpowiedziałam pytaniem.
- Niezbyt...
- Tak się wczoraj napiłeś, że bałam się zostawić cię samego.
- Ooo... Kochana jesteś - wstał i chciał mnie pocałować, jednak zrobiłam krok do tyłu.
- Najpierw idź się ogarnij. Za półtorej godziny masz trening.
- Okej, już pędzę. A gdzie spałaś?
- W salonie. No idź, bo trener cię zatłucze - zaśmiałam się, udając do kuchni.
Wyciągnęłam z lodówki jajka i zaczęłam smażyć jajecznicę. W między czasie wstawiłam wodę na herbaty, a do szklanek wrzuciłam po torebeczce ziół. Po dziesięciu minutach danie było gotowe, a ja stałam przy ladzie, mieszając herbaty. Maciek zaszedł mnie od tyłu, chwycił za pas i zaczął całować po szyi.
- Siadaj do stołu - powiedziałam, odsuwając się od niego.
Spełnij moją prośbę, a ja położyłam szklanki obok talerzy.
- Pyszne - oznajmił w trakcie jedzenia, co mnie ucieszyło. Jak to się mówi, wcinał, aż mu się uszy trzęsły.
Gdy talerze były puste, włożyłam je do zlewu i wstawiłam wodę. Maciek poszedł szykować się na trening, a ja pozmywałam naczynia. Wyszliśmy z domu wpół do jedenastej. Ruszyliśmy w kierunku hali "Energia", rozmawiając o imprezie. Chciałam zapytać Muzaja o jego historię, tą, o której wspomniał Mariusz, ale nie zdobyłam się na odwagę. Uznałam, że to nie jest dobra chwila na takie rozmowy. Zapytam, gdy będziemy mieli czas i spokój, pomyślałam. Odprowadziłam Maćka pod halę i sama wróciłam do domu. Uznałam ten Sylwester za udany, z jedną wadą, a mianowicie tym, że Muzaj za dużo wypił. Pomijając to, było naprawdę świetnie.
9 stycznia
Poszłam do szkoły. Wydawało mi się, że to będzie zwykły dzień, jednak taki nie był. Po pierwszej lekcji podszedł do mnie Michał, przyjaciel Alana.
- Możemy pogadać? - zapytał.
- A o czym? - chwilę się zastanowił.
- O Alanie.
- To nie - chciałam odejść, ale Michał mnie zatrzymał.
- Zajmę ci chwilę - nalegał.
- Dobra, ale chwilę - zgodziłam się. Nie chciałam, by mnie cały czas dręczył. Chciałam to załatwić i mieć spokój. Usiedliśmy na ławce.
- Alan żałuje tego, jak cię potraktował - zaczął.
- No i co, że żałuje. Tylko to chciałeś mi przekazać? Bo wydaje mi się, że tracimy czas.
- Daj mu drugą szansę. On się zmienił, poszedł na odwyk, już tego nie bierze. Porozmawiaj z nim - wstałam gwałtownie z ławki.
- Czekaj, czekaj. Co znaczy: poszedł na odwyk i już tego nie bierze?
- Zależy mu na tobie. Chciał się dla ciebie zmienić, żebyś dała mu drugą szansę. On cię kocha.
- Nie odpowiedziałeś na moje pytanie.
- Brał jakieś prochy, po których był agresywny. Ale już nie bierze, ze względu na ciebie - pomyślałam, że Ola miała rację. Chwilę się zastanowiłam.
- Cieszę się niezmiernie, że przestał to brać - powiedziałam z ironią. - Ale mnie to już zbytnio nie interesuje. Sory, ale przyjaciółka na mnie czeka - odeszłam.
Czyli Alan był uzależniony? Myślałam, że to rozsądny chłopak, a jednak. Ale mnie to już nie obchodziło. Mógł sobie zażywać, co tylko chciał. Miałam to gdzieś. Cieszyłam się z tego, że mam Maćka i w głębi duszy byłam wdzięczna Alanowi za to, że tamtego dnia na mnie nakrzyczał. To dzięki niemu poznałam miłość mojego życia. Nieświadomie odwrócił mój świat do góry nogami, sprawił, że byłam szczęśliwa...
------------------------------------------------------------------------------------------------
Kolejny rozdział :) Chciałam podziękować za komentarze pod czternastym i czekam na opinie pod tym :) "Czytajcie, komentujcie, po prostu bądźcie..."
PS Jeśli chcecie się ze mną skontaktować, to tutaj jest mail tego bloga ^^ tylkosiata@wp.pl
Pozdrawiam :3
Świetnie piszesz uwielbiam twoje opowiadania :*
OdpowiedzUsuńdziękuję :) :*
Usuń